Tak długiej przerwy w pisaniu na blog jeszcze nie miałam. Od ostatniego wpisu upłynęło półtora miesiąca...
W tym czasie oczywiście kontynuowałam makrobiotykę, a nawet więcej - zgłębiałam ją na kursie prowadzonym przez Bożenę Ryszawską-Grzeszczak z wrocławskiego
Ośrodka Edukacji Makrobiotycznej. Kurs odbył się w
Akademii Terapii Naturalnych we Wrocławiu i składał się z dwóch części, w trakcie których zaznajomiliśmy się z teorią makrobiotyki, rozważaliśmy czym jest zdrowie i jak je pielęgnować za pomocą diety, uczestniczyliśmy w pokazie gotowania makrobiotycznego i poznaliśmy smak
the best food ever (nadmienię, że Bożena uraczyła nas tak wspaniałym jedzeniem i tak pięknie podanym, że nie sposób jej dorównać:)
To, czego się dowiedziałam i to, czego miałam okazję posmakować zainspirowało mnie do zmodyfikowania dotychczasowego sposobu odżywiania. Oprócz nowych potraw, które na stały weszły do naszego codziennego menu, zmieniłam skład posiłków i sposób ich podawania. Zamiast jednej potrawy, przygotowuję kilka według "klucza": na talerzu powinny się znaleźć różne kolory i smaki, a składniki posiłku powinny być przyrządzone na różne sposoby (surowe, duszone, smażone itd.). Dodatkowo, zamiast podawać wszystko na stół w osobnych naczyniach, komponuję posiłek bezpośrednio na talerzu. Dzięki tym zmianom, makrobiotyka satysfakcjonuje mnie jeszcze bardziej, w tym sensie, że po posiłku czuję się syta i "kulinarnie zaspokojona", co przedtem wcale nie było regułą (najczęściej musiałam zjeść naprawdę dużo, żeby się nasycić, że nie wspomnę o łaknieniu czegoś słodkiego zaraz po posiłku). Fakt, że jadam bardziej różnorodnie nie oznacza, że spędzam w kuchni więcej czasu. Przygotowanie surówki nie jest zbyt czasochłonne, podobnie jak ugotowanie dodatkowej porcji kaszy. Poza tym, gdy przygotowuje się więcej różnych pokarmów, można je częściowo wykorzystać do kolejnych posiłków (np. kasza może być jednego dnia podana "na sypko", a drugiego w formie kotlecików).
A oto kilka posiłków zainspirowanych kursem, które dedykuję Bożenie:)
- kotlet z żyta z warzywami
- pęczak gotowany z podsmażoną cebulką, papryką i porem
- nishime z marchwi, białej rzepy i cebuli
- surówka z czerwonej kapusty
- sushi z kapusty włoskiej z marchwią, kapustą kiszoną i sosem orzechowo-musztardowym
- pieczone kotleciki z pszenicy
- brukselka gotowana na parze, podana z olejem lnianym i gomasio
- nishime z marchwi, selera i czerwonej cebuli
- smażone liście cykorii w cieście z mąki cieciorkowej
- kotlety z pszenicy z porem, cebulką i tamari
- nituke z kapusty włoskiej i marchwi
- gotowane tarte buraczki
- sałatka z ciecierzycy z czarnymi oliwkami, suszonymi pomidorami i bazylią
- kiszony ogórek
- placki z brokuła z sosem orzechowo-musztardowym
- nishime z marchwi, białej rzepy i czerwonej cebuli
- kapusta kiszona z marchewką
- ryż z sosem pomidorowo-paprykowym
- liście kapusty pekińskiej gotowane na parze z sosem orzechowo-musztardowym
- frytki ze słodkich ziemniaków (smażone krótko na oleju)
- kotleciki z prosa z tofu i wiórkami kokosowymi
- pęczak gotowany z podsmażoną cebulką, porem i suszoną włoszczyzną
- kapusta włoska gotowana na parze podana z sosem orzechowo-musztardowym i prażonymi pestkami dyni i nasionami słonecznika z dodatkiem tamari
- kotleciki z fasoli adzuki
- surówka z marchwi i selera z rodzynkami, polana sosem cytrynowo-imbirowym z dodatkiem miodu
Przysięgam, że każdy z tych posiłków to był prawdziwy kulinarny odlot!!!